sobota, 1 lutego 2014

5. My place

***Justin***
- No proszę kogo my tu mamy Justin Bieber.- Usłyszałem znajomy mi głos, którego z resztą nienawidziłem.
Odsunąłem się od Bety i stanąłem na przeciwko Luka. Jak zawsze był ze swoimi chłopcami, bo bez nich nigdzie się nie ruszał. Za bardzo bał się o swoją dupę. Ma za dużo wrogów, by pokazywać się gdziekolwiek samemu. Jednym z tych wrogów jestem ja.

- Czego chcesz Luke?-  Zapytałem, zakładając swoje dłonie na piersi.
- Spokojnie Bieber, chciałem tylko się przywitać z Tobą i Twoją lalunią.
- Już się przywitałeś, a teraz wypierdalaj.- Syknąłem, przybliżając się do czarnoskórego chłopaka.
- Jak zawsze jesteś bez manier Bieber.- Powiedział, uśmiechając się chytro.- Jak masz na imię śliczna?
- Te słowa kierował do Bethany, która stała za moim ramieniem zdezorientowana całą tą sprawą.
- Nawet się do niej nie zbliżaj.- Popchnąłem Luka do tyłu i złapałem za jego śmieciowatą koszulkę.  
-  Czemu tak bronisz kolejnej laski do pieprzenia, co Bieber? Jeszcze jej nie zaliczyłeś i o to Ci chodzi? Jak już ją pukniesz i pozostawisz, jak każdą inną to daj znać. Chętnie się nią zaopiekuję.- Luke wyrwał się z mojego uścisku i poprawił sobie bluzkę. Spojrzał na Bethany i oblizał swoje obrzydliwe usta.
Nie wytrzymałem i przywaliłem gnojowi w twarz. Zarzuciło go trochę do tyłu, przez co jego pieski musieli go złapać. Luke złapał się za swój krwawiący nos i spojrzał w moją stronę. Byłem gotowy zadać m kolejny cios, ale tchórz uciekł, chowając się za swoimi sługusami.
Stałem tam przez chwilę, patrząc się w stronę odchodzącego chłopaka. Po chwili poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Obejrzałem się i zobaczyłem przestraszoną Bethany. Pewnie była pierwszy raz świadkiem w czymś takim. Spoglądając w jej oczy, objąłem jej twarz dłońmi i lekko pocałowałem w czoło. Dziewczyna wtuliła się we mnie, a ja, robiąc to samo objąłem ją swoimi ramionami.

***
Obudził mnie mocny ból głowy. Usiadłam na łóżku, przecierając jeszcze zamknięte oczy. Zobaczyłam, że jestem w swoim pokoju. Próbowałam sobie przypomnieć, jak się tutaj znalazłam, ale pamiętałam tylko urywki z wczorajszej imprezy. Zerknęłam na zegarek i zobaczyłam, że jest chwilę po 7. Najchętniej zostałabym tego dnia w domu, ale musiałam iść do szkoły. Nawet gdybym prosiła rodziców na kolanach, o pozwolenie nie usłuchali by mnie. Powolnym ruchem udałam się pod prysznic. Gdy już woda spływała po moim ciele, zaczęłam przypominać sobie pewne urywki z wczorajszego wieczoru. W mojej głowie pojawiał się obraz mnie całującej się z Justinem. Po kilku minutach myślenia nad wczorajszymi sytuacjami, które mogły się zdarzyć przypomniał mi się cały wieczór.

Po odejściu chłopaka, którego znał Justin. Chłopak odwrócił się w moją stronę. Przez chwile patrzeliśmy sobie w oczy, a po chwili on pocałował mnie w czoło. Przytuliłam się do niego, a on objął mnie swoimi ramionami.
- Wszystko ok.?- Zapytał, odsuwając się ode mnie.
- Tak, raczej wszystko w porządku.- Tak naprawdę to byłam trochę przerażona tą całą sytuacją.
- Chodźmy stąd.- Justin pociągnął mnie za rękę i wyprowadził z klubu.
Musieliśmy przedzierać się przez tłumy tańczących, a raczej ocierających się o siebie par. Po małym trudzie wyszliśmy z klubu. Justin nadal trzymał moją dłoń i puścił ją w momencie, gdy wsiadaliśmy do samochodu. Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. Zauważyłam, że nasza jazda w samochodzie polega tylko na ciszy. Bawiłam się swoimi końcówkami włosów, zakręcając się wokół palca. Po kilku minutach auto zatrzymało się, a Justin spojrzał w moją stronę.
- Ufasz mi?- zapytał nagle.
- Nie.- Odpowiedziałam nie zwracając uwagi na jego wzrok.
- To będziesz musiała.- Powiedział chłopak, sięgając coś ze swojego schowka. Jak się okazało była to chusta. Dziwne, że chłopak wozi w samochodzie opaskę na oczy.
- Wysiadaj.- Rozkazał trochę sucho, po czym sam wysiadł z samochodu.
Pociągnęłam trochę niepewnie za klakę i wysiadłam z samochodu. Justin w sekundę stał koło mnie i zawiązywał moje oczy.
- Ej nie powiedziałam, że się zgadzam.- Powiedziałam, próbując zdjąć opaskę z oczu.
- Słuchaj chcę Ci coś pokazać. Nie psuj chwili skarbie i mi zaufaj.- Założyłam swoje dłonie na piersi, pozwalając Justinowi dalej zawiązywać mi oczy.
- Nie wiem po co ja to robię.- Powiedziałam, gdy Bieber gdzieś mnie prowadził.
- Bo mnie kochasz, skarbie.
- Tak na pewno.- Odpowiedziałam z lekką kpiną.
Chłopak nic nie odpowiedział tylko dalej trzymał moją dłoń. Szliśmy powoli, łamiąc nie kiedy gałęzie, które leżały na ściółce. Nawet nie zwróciłam uwagi, że jesteśmy w lesie. Co my robimy w środku nocy w lesie?- w mojej głowie zaczęło krążyć to pytani.  Ten chłopak jest dziwny, w wybieraniu miejsc na spotkania.
- Ej!- Krzyknęłam gdy buchnęłam w plecy Justina, który się zatrzymał. Chłopak lekko się zaśmiał, ściągając mi opaskę z oczu. Teraz wiedziałem gdzie jesteśmy. Znajdowaliśmy się na brzegu klifu. To dziwne, że nie słyszałam buchających w brzegi skał, fal.
- Gdzie my jesteśmy- Spytałam spoglądając w dziwnie spokojną wodę.
- Zatoka Hudsona.- Justin odpowiedział krótko, po czym usiadł na brzegu jednej ze skał.
Zrobiłam to samo. Bieber spoglądał się w lekko uderzające fale. Nie kiedy krople wody spadały na nas, ale nie zawracaliśmy na to zbytniej uwagi. Szczególnie Justin. Jak zawsze siedzieliśmy w ciszy. Nasze spotkania tylko na tym polegają na ciszy. Ale jest to przyjemne i wyjątkowe.
- Zawsze lubiłem tutaj przychodzić z rodziną.- powiedział Justin spoglądając w moją stronę, ale po  chwili znów zatopił swój wzrok we wodzie.- Pierwszy raz byłem tutaj gdy miałem 10 lat. Tata zabrał mnie tutaj. Zawsze mówił, że te wody zabierają wszystkie smutki i kłopoty. Wierzyłem  w to i wierzę nadal. Może to głupie, ale to miejsce zawsze mi pomaga. Uspokaja. Sprawia, że  wszystko, co mnie dręczy, wszystko to znika, a przynajmniej tak  mi się wydaje.
- Czy Twój tata…- Zapytałam nie dokańczając swoje zdania.
- Nie, on nie umarł, jeżeli Ci o to chodzi.- powiedział lekko się śmiejąc.- Nie mam kontaktu ze swoją rodziną i nie bardzo chce o tym rozmawiać.- Pokiwałam głową na znak, że rozumiem.
W momencie zerwał się mocny wiatr. Zrobiło mi się strasznie zimo bo nie miałam na sobie żadnej kurtki. Justin to zauważył, bo wstał i pociągnął mnie za ramię. Tym razem nie wiązał mi oczy z czego się cieszyłam.

Justin odwiózł mnie przed sam dom. Nie obawiałam się, że  ktoś nas zauważył bo było późno w nocy. Wysiadłam z samochodu i szłam w kierunki swojego samochodu, kiedy Justin mnie zatrzymał.
- Słuchaj mogę iść z Tobą?- Zapytał, robiąc minę szczeniaczka.
- Justin, przecież są moi rodzice w domu. Co jeśli Cię zauważą, albo usłyszą?
- Czyli będziemy krzyczeć?- Bieber poruszał śmiesznie swoimi brwiami, na co lekko uderzyłam go w ramię.- Proszę tylko na chwilkę.
- Będę tego żałować.- Odwróciłam się  kierunku drzwi i delikatnie przekręciłam klucz w zamku. Słyszałam jak Justin z tyłu trze swoimi dłońmi, i niemal mogłam wczuć jego cwaniaczkowaty uśmiech. Otworzyłam drzwi, jak najciszej umiałam i rozejrzałam się czy nie ma gdzieś jakiegoś światełka, które oznaczałoby, że rodzice nie śpią. Po upewnieniu się, że wszyscy śpią pociągnęłam Justina za koniec jego kurtki wepchnęłam na środek korytarz. Przed wyjściem mówiłam rodzicom, że będę spać u Tiffany, ale rano powiem im, że się pokłóciłyśmy i chciałam wrócić. Szłam jak najciszej po schodach, by ominąć każde skrzypnięcie, ale Pan Bieber nie starał się być cicho. Stawiał głośne kroki, które rozbrzmiewał po całym domu. Rzuciłam złowrogie spojrzenie w jego stronę przez co się zaśmiał. Tym razem zrobił to chicho, bo zasłonił usta dłonią. Po chwili byliśmy już w moim pokoju. Ostrożnie zamknęłam drzwi i odwróciłam się w stronę chłopaka. Justin rozwalił się na moim łóżku.
- Nie za wygodnie Ci czasem. – Zaśmiałam się, stając na przeciwko chłopaka, który udawał, że śpi. Musze przyznać, że wyglądał strasznie słodko. Nie mogłam powstrzymać się by nie przygryźć wargi. Nagle poczułam, że tracę równowagę. Nogi chłopaka, oplotły moje, przez co upadłam na niego. Leżałam na Justinie, podtrzymując się na jego umięśnionym ramieniu.  Teraz mogłam wyczuć, jak bardzo umięśnione są jego ręce. Czułam, że moje policzki robią się czerwone. Chciałam zejść z chłopaka, ale jego dłonie złapały mnie i ponownie pociągnęły na siebie. Szybko nas odwrócił, tak że teraz on leżał, a raczej wisiał nade mną. Delikatnie się uśmiechnęłam, spoglądając w oczy Justina. Ten wpatrywał się we mnie z takim samym pożądaniem jak w klubie. Oblizał swoje usta po czym zbliżył się do mnie, złączając nasze usta. Oplotłam swoje dłonie na szyi chłopaka. Ten swoimi dłońmi jeździł po moim udzie. Justin delikatnie przejechał językiem po mojej wardze, przez co delikatnie je odchyliłam. Bieber wykorzystał to sytuację i ślizgnął język do mojej buzi. Uśmiechnęłam się lekko, przez co mojej wargi delikatnie się zacisnęły. Gdy by nie to, że  nie mieliśmy już jak oddychać całowalibyśmy się przez resztę nocy. Gdyby mi ktoś powiedział, że będę się całować z chłopakiem w ten sposób, po dwóch spotkaniach, to wyśmiałabym go. Tak naprawdę to nic nie wiem o Justinie, a pozwalałam mu na tyle. Z pewnością miał na mnie duży wpływ. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie Justin, który delikatnie musnął  moje usta i wstał z łóżka.
- Co ty robisz?- Zapytałam, powtarzając ruch chłopaka.
- Idę do domu. Chyba nie myślałaś, że zostanę tu na noc.
- Nie ja nie. – Powiedziałam, jąkając się jak 4-letnie dziecko.
- Chyba, że chcesz bym został.- Justin ponownie się do mnie zbliżył i złapał za biodra.
- Y-y-y ja…- Znów się jąkałam, przez co Justin się zaśmiał.
- Ja będę lecieć. Dobranoc księżniczko.- Justin musnął moje usta i odsunął okno, przez które wyszedł.


Zakręciłam korek i owinęłam się ręcznikiem. Po ubraniu i tym całym przygotowaniu się do szkoły. Wzięłam swój plecak i zeszłam na dół. W kuchni zastałam swoich rodziców, którzy ze sobą rozmawiali.
- A co Ty tu robisz kochanie?- Zapytała moja mama.
- Wydaje mi się, że tu mieszkam.- Powiedziałam, biorąc łyka herbaty mojej rodzicielki.
- Nie tym tonem.- Powiedział tata.
- Przecież tylko żartuję. Pokłóciłam się trochę z Tiffany i wróciłam do domu.- Nigdy nie lubiłam okłamywać swoich rodziców. Zwłaszcza, robiąc to i patrzeć im w oczy.
- Oj córciu. Mam nadzieję, że się pogodzicie.- Mama potarła swoją dłonią moje ramie tym samym, posyłając mi uśmiech.
- Będę już szła do szkoły.- Pożegnałam się z rodzicami i wyszłam z domu. Gdy doszłam na przystanek, autobus już tam był. Szybko wsiadłam do środka i usiadłam na jednym z miejsc.

Do dzwonka zostało jeszcze kilka minut. Usiadłam na ławce przed szkołą i napisałam sms do Tiff:

„ Gdzie jesteś? Mam nadzieję, że będziesz dziś w szkole? L

Kliknęłam wyślij i włożyłam telefon do kieszeni. Po chwili usłyszałam, że ktoś się zbliża. Odwróciłam głowę i zobaczyłam swoja przyjaciółkę, która szła z kubkiem kawy i okularami przeciw słonecznymi, mimo że nie było takiego słońca.
- A Tobie co?- Zapytałam zakrywając dłonią usta by powstrzymać śmiech.
- Nawet nie warz się wygłaszać mowy, na temat, że przesadziłam z alkoholem.- Tiffany zdjęła woje okulary i zobaczyłam, że ma pogrążone oczy przez niewyspanie się.
- Nawet nic takiego nie próbowałam.- Powiedziałam, biorąc swój plecak by Tiffany mogła usiąść.
- A Ty gdzie wczoraj zniknęłaś? Wszędzie Cię szukaliśmy z Fredrem, ale ani Ciebie, ani Justina nie było. Gdzie zniknęliście?
Opowiedziałam wszystko Tiffany, przez co dziewczyna się trochę rozbudziła. Jak zawsze była podekscytowana moimi słowami i tym co zrobiłam.
- Jestem z Ciebie taka dumna.- Tiff ścisnęłam moje ramie, po czym posłała mi szczery uśmiech.
- Haha niby czego, a Ty gdzie byłaś? Wróciłaś do domu?- Zapytałam.
- Nie przecież wiesz, że jak by rodzice zobaczyli mnie w tym stanie to wywalili by mnie z domu.
- To gdzie byłaś?- Zapytałam z ciekawością?
Tiffany opowiedziała mi każdy szczegół swojego wieczoru, co robiła i gdzie była.
- Byłaś w domu Fredra?- Zapytałam z wielkim szokiem.
- Tak.- Odpowiedział krótko, spuszczając swój wzrok.
- Ej co jest. Tiffany. Boże! Wy chyba nie…uprawialiście seksu?- Zapytałam zasłaniając swoje usta.
  - Yyy…Ja..- Wyjąknęła Tiffany.

_________________________________________________________________________________

Na początek chciałabym Wam bardzo podziękować, bo już jest ponad 700 wyświetleń na blogu. Wydaje się, ze to bardzo mało, ale dla mnie to bardzo duże osiągnięcie. Bloga prowadzę od niedawna i mam już tyle wyświetleń. Bardzo mnie to cieszy i mam nadzieję, że będzie tak dalej. 

Co do dzisiejszego rozdziału. Podoba Wam się? Jak myślicie co Tiffany odpowie Bethany? 
Swoje propozycje i i opinie piszcie w komentarzach.
Prosiłabym każdego odwiedzającego by pozostawił po sobie jakiś ślad nawet w postaci kropki.

CZYTASZ-KOMENTUJESZ

Jeszcze raz dziękuję wszystkim :)



7 komentarzy:

  1. Zapowiada się ciekawie ;) Na pewno bd czytac :D

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny blog i rozdział czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny roz :D czekam na nn <33
    Xoxox

    OdpowiedzUsuń
  4. Podejrzewam, że Tiffany odpowie tak.
    Troszkę długi, ale ciekawy rozdział, a ja jestem zwolenniczką tych kròtszych, ale częstszych.
    pozdrawiam, love-fun-soul.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Supper *o* i świetny nowy wygląd bloga ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny, oby tak dalej ^.^

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy dodany komentarz!
Jest to dla mnie bardzo ważne.
Więc jeszcze raz dziękuję za te komentarze!