środa, 29 stycznia 2014

4. Kiss Me Baby

 ***Justin***

- Bethany, nie powinnaś być już w domu?- Z jej domu wyszedł chyba jej tata. Stał w drzwiach i patrzył w naszą stronę. Nie wiedziałem od kiedy to robił. Spojrzałem w oczy Bethany. Wiedziałem, że była bardzo mocno zakłopotana, a jej policzki dosłownie płonęły od zawstydzenie. Szybko wzięła swojego pluszka i pobiegła do domu.
Spojrzałem w stronę zamykających się drzwi, będąc już w swoim samochodzie. Odpaliłem silnik i pojechałem do swojego domu.

***Bethany***

- Kompletnie nie wiem co odpowiedzieć.- Odpowiedziałam na słowa Justina. Byłam zszokowana. Nigdy tak do mnie nie powiedział, bo przecież nie miałam wielu randek z chłopakami.
- To nic nie mów skarbie.- Justin po tych słowach zaczął się do mnie zbliżać.
Byliśmy bardzo blisko siebie. Czułam na sobie jego ciepło i przyspieszony oddech. Justin pocałował mnie lekko w policzek po czym lekko zaczął jeździć swoimi ustami po mojej szyi. Składał lekkie pocałunki na niej, przez co czułam lekkie dreszcze na całym ciele.  Złapałam rękoma za jego kark i lekko pociągałam za jego włoski na karku. Justin, zaczął ssać moją skórę na szyi przez co zrobił mi malinkę. Było to bardzo przyjemne czuć jego język na skórze. Złapał mnie za podbródek i popatrzył w oczy. Widziałam, że jest tak samo lekko zdenerwowany, jak ja. Co ja gadam?Ja byłam bardzo zdenerwowana, praktycznie było mi nie dobrze od tego wszystkiego. W oczach Justina widziałam iskierki.  Po chwili, zaczął się zbliżać do mnie, przez co moje serce zaczęło jeszcze szybciej bić. Już czułam jego usta na swoich, kiedy odtrącił mnie głośny pisk.

" Drodzy uczestnicy młyńskiego koła, oznajmiamy, że kolejka została naprawiona i właśnie rusza dalej".

Justin spojrzał na mnie i odsunął się na swoje miejsce. Zrobiłam to samo. Nie wiem dlaczego, ale było mi strasznie niezręcznie. Czułam, że moje paliczki się palą, a serce miało wyskoczyć z klatki piersiowej. Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Chciałam, ale nie mogłam. Czułam jak by mi ktoś zakleił usta na mocny klej.
Po chwili zjechaliśmy w dół. Justin podniósł barierkę i podał mi rękę, by pomóc mi wstać. Spojrzałam niepewnie w jego oczy, podając mu rękę. W momencie dotyku przez moje ciało przeszedł dreszcz i fala gorąca. Ten chłopak gdziekolwiek by nie był nadal byłby gorący. Wzięłam swojego pluszka i niosłam go tuląc do siebie. Justin ustał na chwilkę i odkręcił się w moją stronę:
- Odwiozę Cię do domu.- Powiedział, patrząc się w moją stronę.
Znów nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Kiwnęłam tylko głową i szłam za chłopakiem w stronę jego samochodu. Gdy dotarliśmy do sportowego auta, Justin odebrał ode mnie pluszka i rzucił go na tylne siedzenie. Otworzył mi drzwi i po chwili sam siedział na miejscu kierowcy. Odpalił auto i ruszył w kierunku mojego domu.
Droga przebyliśmy w ciszy. Czasami zerkałam niepewnie w jego stronę. Widziałam ukradkiem oka, że robi to samo. Chciałam się uśmiechnąć, ale moje policzki były tak samo zaciśnięte jak usta. - Czy ja muszę być taką ofiara losu?- Zapytałam sama siebie. Zawsze tak się zachowywałam, gdy sytuacja dla mnie była za bardzo, hmm emocjonalna.
Patrzyłam na drogę, podziwiając domy przy ulicy. Nie wiedziałam, która jest godzina, ale podejrzewałam, że późny wieczór. Rzuciłam okiem na swój zegarek na ręce, który wskazał godzinę 22.  Nie spodziewałam się, że tyle czasu spędziłam z Justinem. Od moich rozmyślań wyrwał mnie chłopak, który teraz patrzył w moją stronę:
 - Słuchaj jutro jest niedziela, ale jest organizowana impreza. Chcesz ze mną pójść?
 - Tak, jasne.- Jest w końcu wydusiłam z siebie jakieś słowa.- O której jest ta impreza?
- O 21:00. Chcesz to możesz wziąć ze sobą jakąś swoją przyjaciółkę.- Powiedział po chwili.
- Dzięki, zadzwonię potem do Tiffany.
- Będzie też tam mój przyjaciel, Fredro.- Powiedział znów, skupiając się na drodze.
- Hmm dobrze.- powiedziała z lekkim uśmiechem. 
Justin zaparkował auto przed moim domem. Jak zawsze otworzył mi drzwi. Wysiadłam z samochodu, opierając się o jego przód.
- Słuchaj to co było w kolejce, to...
- Nic się nie stało.- Dokończyłam za Justina, ale nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy. Mój wzrok utkwił na moim niebieskich conversach.
Justin tak samo jak wtedy przybliżył się do mnie. Od razu poczułam narastające bicie serca.  Podniósł moją głowę, tak abyśmy patrzyli sobie w oczy. Odgarnął kosmyk moich  włosów, za ucho i przejechał kciukiem po policzku, przez co na moją twarz wkradł się głupi uśmieszek. Zamknęłam na chwilę oczy na ten ruch, dając znak, że Justin może posunąć się dalej. Zbliżył się jeszcze bliżej i nasze ciała były ze sobą zetknięte. Nogi pode mną się ugięły, przez co objęłam Justina za szyję. Mogłam się założyć, że odczuwał jak szybko bije mi serce. Objął  mnie w telli, zaczynając pocałunki na szyi. Pewnie zauważył, że jest to mój czuły punkt. Zamknęłam oczy przygryzając od czasu do czasu wargę na mocniejsze pocałunki Justina. Swoimi ustami jeździł, od szyi w górę zatrzymując się na płatku jej ucha. Wyszeptał mi do ucha: " Jesteś moją Księżniczką." i dalej ciągnął swoje pocałunki. Czułam jak by moją szyję dotykaną jakimś najmilszym w dotyku piórkiem. Usta Justina były ciepłe, miękkie i namiętne. Spojrzał mi w oczy, złączając nasze głowy. Spojrzałam mu głęboko w oczy. Widziałam, że czuje pożądanie tak samo jak ja. Jego ciepły oddech na moich ustach sprawił, że lekko je rozchyliłam. Dłońmi delikatnie jeździłam po jego głowie, pociągając lekko za włoski. Można było wyczuć miedzy nami napięcie. Swoimi ustami zmierzał w kierunku moich, już czułam ich smak...
- Bethany, nie powinnaś być już w domu?- Przed drzwiami do mojego domu stał mój tata. W sekundzie poczułam ogień na moich policzkach. Mało powiedziane, że czułam się niezręcznie.
Spojrzałam się w stronę Justina, który tak samo był zszokowany. Swoim wzrokiem próbowałam mu powiedzieć, że go przepraszam. Sięgnęłam swojego pluszaka i pobiegłam w kierunku domu.
- Córeczko kto to był?- Zapytał tata, zamykając drzwi, które pozostawiłam otwarte.
- Nikt.- Odpowiedziałam surowo, idąc do mojego pokoju.
- Nie tym tonem moja panno. Dopóki tutaj mieszkasz powinniśmy z mamą wiedzieć z kim się spotykasz.
- To tylko kolega. Spotkałam się z nim dwa razy, znam go z samolotu, coś jeszcze generale?- Rzuciłam groźne spojrzenie w kierunku swojego ojca. Wiedziałam, że nie lubi jak się go nazywa tak w domu.
- Dobrze idź już spać jutro mama z Tobą o tym porozmawia.- Mówiąc to poszedł w kierunku sypialni.
Zrobiłam to samo. Szybkim krokiem udałam się do swojego pokoju. Rzuciłam pluszka Justina na łóżko, jednocześnie, rzucając się na nie. Z moich oczu popłynęły łzy, chyba z emocji jakie przeżywałam podczas ostatnich chwil z Justinem. Otarłam łzy z policzków i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Myślałam, że wyglądałam gorzej, ale nie było tak źle. Odkręciła korek do ciepłej wody, która po chwili wypełniała wannę. Weszłam do niej lekko, robiąc grymas na twarzy, przez to, że woda była bardzo gorąca.
Po jakiś dwóch godzinach kąpieli wyszłam z wanny. Owinęłam się ręcznikiem i poszłam do pokoju po bieliznę i piżamę. Szybko się ubrałam i położyłam do łóżka. Sięgając po swój telefon zauważyłam, że misiek od Justina leży na podłodze. Sięgnęłam go i położyłam się na nim, wtulając w niego głowę. Ponownie sięgnęłam po swój telefon. Wiedziałam, że już jest po północy, ale Tiffany odpisuje, o każdej porze:

" Jeśli masz na jutro jakieś plany, to musisz je zmienić. Wybierasz się ze mną na imprezę, na którą zaprosił Nas Justin.  Będzie tam jego przyjaciel <3"

Wiedziałam, że ostatnie słowa na nią zadziałają. Tiffany dopiero co zakończyła swój związek, więc chętnie pozna kogoś nowego. Po chwili mój telefon zadrżał. Odsunęłam ekran i odtworzyłam wiadomość od przyjaciółki.

" Jasne, że idę, ale w co ja się ubiorę ?o.O  O której u ciebie być?"

Szybkim ruchem odpisałam, że impreza zaczyna się o 21. Tiffany tylko odpisała, że będzie u mnie parę godzin wcześniej by mnie przygotować. Uśmiechnęłam się do ekranu odpisując, że ja bardzo kocham. Położyłam swój telefon na szafkę nocną i wygodnie ułożyłam się na łóżku, okrywając się kołdrą. Po chwili znów mój telefon zadzwonił. Nie wiedziałam co jeszcze chciała Tiffany, ale wkurzyła mnie, bo zamierzałam już spać, a ona pewnie będzie wypytywać o jakieś głupoty. Wzięłam telefon do ręki i zobaczyłam, że to nie jest sms od przyjaciółki. To była wiadomość od Justina:

" Mam nadzieję, że nie masz przeze mnie kłopotów?"

Sama nie wiedziałam, czy je mam. Po krótkim zastanowieniu odpisałam:

" Nie raczej nie. Rodzice porozmawiają ze mną jutro rano. :("

Po chwili czekania na odpowiedź dostałam ją:

" Na pewno będzie dobrze. :) Widzimy się jutro. Dobranoc skarbie, śnij o mnie <3.

Na moją twarz wkradł się uśmiech, gdy ujrzałam tą emotikonkę. Głupia buźka, a tyle znaczy i jeszcze to skarbie. Wiem, jestem dziwna, cieszę się, że chłopak wysłał mi serduszko.
Szybkim ruchem odpisałam:
"Na pewno ;p Dobranoc :)"

Odłożyłam telefon na miejsce i z powrotem się położyłam. Po mojej głowie krążyło pytanie: Czy coś czuję do Justina? - Jasne, że tak zobacz jak on na Ciebie działa. Uśmiechasz się z powodu, że wysłał Ci serduszko.- W moje głowie rozbrzmiał głos sumienia. Myślałam trochę nad tym, ale parzcież jak mogłam czuć coś do chłopaka, którego praktycznie ni znałam.- Nie ja nic do niego nie czuję.- Powiedziałam sama do siebie, kładąc swoje dłonie na twarzy. Po chwili zapadłam w głęboki sen.

***
Jest już 15, a Tiffany dalej nie ma. Ciągle patrzyłam w telefon, czy nie mam od niej jakiegoś sms. Wstałam z kanapy i zaczęłam chodzić w kółko po salonie. Byłam sama  domu, po porannej rozmowie z rodzicami, musieli iść do pracy. Za wczorajszy wybryk, jak oni to nazwali nic mi nie mówili, ani nie dali kary. Mama uznała, że to jest moje życie. Jestem nastolatką i mam prawo spotykać się z chłopakiem. Tacie nie podobało się to. Nie dziwie się mu, bo przecież jestem córeczką tatusia. Myślę, że jest po prostu zazdrosny, że jego córeczka spotyka się z chłopakami. Ale także nie obyło się bez pytań co to był za chłopak. Szczególnie mama naciskała żebym powiedziała, kim on jest. Powiedziałam, jej całą prawdę, ale chyba nie uwierzyła w to, bo było to za bardzo oklepane, jak ze sto razy powtórzyłam, że to mój kolega. Nie zdołałam przekonać jej, że to tylko znajomy, ale ona i tak się upierała, że prędzej czy później coś z tego będzie.
Na te słowa uśmiechnęłam się i w oczach ponownie pojawił mi się obraz Justina i mnie jak stoimy przed jego samochodem i prawie się całujemy. W sumie to dobrze, że do tego nie doszło... Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Szybko ruszyłam, aby je otworzyć.
- Nic nie mów. Od razu idziemy do Ciebie do pokoju się przygotować.- Otworzyłam drzwi i ujrzałam Tiffany stojąca z wielką walizką jak by gdzieś wyjeżdżała. Nic nie odpowiedziałam tylko pociągnęłam ją za rękę żeby weszła do środka.

***
Po kilku godzinach przygotowań byłyśmy już gotowe na wieczorną imprezę. Nie, nie stroiłyśmy się 6 godzin. Większa połowę tego czasu przegadałyśmy o wczorajszym dniu. Tiffany była tak podekscytowana, jak opowiadałam jej o tym, że prawie całowałam się z Justinem, że ledwo nie spadła z łóżka, na którym leżała.
- Wczoraj coś pisałaś, że będzie tam jego przyjaciel, tym jak ma na imię?- Zapytała Tiffany ,popijając swoje kakao.
- Poczekaj niech sobie przypomnę.Hmm, a no tak, ma na imię Fredro.- Odpowiedziałam po chwili namysłu, także, popijając swój napój.
- Jak myślisz jest przystojny?
- Haha nie wiem. Nie jestem jasnowidzem.- Odpowiedziałam z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
- Zresztą nie będę o tym rozmyślać. Po prostu tego wieczoru chce zapomnieć o Chrisie.- Tiffany spuściła głowę w dół, zatapiając wzrok na swoich dłoniach. Wiedziałam, że na prawdę kochała Chrisa, a on tylko chciał ją wykorzystać. Od samego początku nie lubiłam tego chłopaka, ale nie chciałam, aby moja najlepsza przyjaciółka była nieszczęśliwa przeze mnie. Ale i tak ich związek kilka miesięcy potem był zakończony, bo Tiffany nakryła go, jak na imprezie pieprzył się z inną laską w jakimś pokoju. Wiedziałam jak bardzo ja to zraniło. Długo po tym się podnosiła, ale w końcu się udało. Znów jest tą samą radosną dziewczyną, którą była przed związkiem z tym  gnojkiem.
- Dobra nie wspominajmy o tym gnojku tylko chodźmy się przygotować.- Odłożyłam swój i kubek Tiffany na stolik i pociągnęłam ją za rękę. Dziewczyna szybko się zerwała z łóżka i obie zaczęłyśmy wybierać strój na ten wieczór.
Justin wcześniej przysłał mi sms, że jest to luźna impreza, więc mamy się ubrać jakoś luźno.
Postanowiłam że założę jeansowe szorty do tego luźny czarny t-shirt na ramiączka z wyciętymi pachami tak, że było widać mi trochę stanik. Natknęłam na to jeszcze jeansową kurtkę z ćwiekami na ramionach. Usiadłam na krześle by założyć czarne podkolanówki i różowe conversy. Wyszłam z pokoju, a Tiffany na mój widok pisnęła w swoje dłonie.
- Coś jest nie tak? - Zapytałam, patrząc z lekkim zdziwieniem na przyjaciółkę.
- Jest cudownie. Nigdy Cię nie widziałam w takim stroju. Siadaj zrobię ci fryzurę.- Tiffany popchnęłam mnie na krzesło, na które miałam usiąść.
Siedziałam przed moją toaletką i lekko przeczesywałam swoje włosy. Nie wiedziałam co planuje przyjaciółka, ale zaufałam jej. Ma świetne wyczucie stylu. Mój wzrok śledził każdy ruch jej dłoni. Na początku je rozczesała, a po chwili ich część związała w małego koczka na głowie. Chwyciła za lokownice i zaczęła zakręcać moje włosy. Znudziło mi się patrzeć jak kolejne loki spadają na moje ramiona. Chwyciłam za czarny lakier do paznokci i zaczęłam jeździć pędzelkiem po moich paznokciach. Lekko ruszałam palcami, aby lakier szybciej uschnął. Nawet nie spostrzegłam, że wszystkie moje włosy są w lekkich falach. Tiffany wzięła lakier do włosów i psiknęła nim moje włosy. Wstałam i przejrzałam się w lustrze. Nie poznałam samej siebie. Wyglądałam inaczej. Pewniej siebie. Zawsze ubierałam się  bluzy, swetry i normalne bluzki, a teraz...
- Aaaa! Wyglądasz cudnie. Justin padnie na Twój widok.- Pisknęła Tiffany w moje odbicie w lustrze. Lekko się uśmiechnęłam i dopowiedziałam:
- Nie ubrałam się tak dla niego.- Powiedziałam stanowczym tonem, wkładając telefon i portfel do moje torebki.
Podczas gdy ja wybierałam strój i się ubierałam Tiffany miała na sobie swój wieczorne ubrania. Miała na sobie tak samo jak jeansowe szorty. Włożyła biały top sięgający przed pempek, jeansową kurtkę i białe conversy. Usiadłam na łóżku czekając na sms od Justina, że jest już pod moim domem.

***

Justin zatrzymał auto przed nieznanym mi klubem. Nigdy tam nie byłam, ani nie słyszałam o nim. Szybkim ruchem pociągnęłam za klamkę od samochodu i wysiadłam z niego. Podczas drogi poznałyśmy się z Fredro, przyjacielem Justina. Tiffany od razu się spodobał, bo widziałam błysk w jej oczach, kiedy z nim rozmawiała. Podczas drogi z Justinem zamieniłam może z dwa słowa.
Staliśmy przed wejściem do klubu, a Bieber rozmawiał z ochroniarzami. Po chwili mogliśmy już wejść. Justin złapał mnie za moją dłoń, posyłając mi lekki uśmieszek.
- To dla bezpieczeństwa, żebyś się nie zgubiła.- Wyszeptał mi do ucha.
Lekko zachichotałam i podążałam za nim. Po chwili znajdowaliśmy się w środku. Muzyka, a raczej dudnienie jak ja to nazwałam, były nie do zniesienia, ale musiałam się jakoś przyzwyczaić. Justin zaciągnął nas do baru i postawił nam wszystkim drinka z tequilą. Nie miałam wielkiej styczności z alkoholem, więc po kilku łykach zaczęło mi się lekko kręcić w głowie. Tiffany tańczyła na parkiecie z Fredro. Widać było, że oboje się sobie podobali. Justin widząc, że jestem już lekko wstawiona zaciągnął mnie na parkiet. Dziewczyny tutaj tańczyły kręcąc swoimi tyłkami. Nie powiem, bo tańczyłam nawet dobrze. Justin chwycił mnie za biodra i przyciągną do siebie. Owinęłam ręce na jego szyi i zaczęliśmy poruszać się w rytm muzyki. Minęło kilka piosenek, kiedy Justin znów zaciągnął mnie do baru. Wypiłam już kilka drinków, co spowodowało, że byłam już "trochę" piana. Justin zaczął się śmiać, gdy to zauważył.
-  Z czego się śmiejesz?- Zapytałam, zakładając soje ręce na piersi.


- Z tego, że nie umiesz pić, skarbie.- Odpowiedział ponownie, łapiąc mnie za biodra.
- Nie jestem Twoim skarbem. - Obróciłam się tyłem do Justin i otarłam się tyłkiem o jego krocze. Gdy bym była trzeźwa na pewno bym tego nie zrobiła.
Justin nic nie odpowiedział tylko odwrócił mnie w swoją twarzą, tak że nasze oczy zetknęły się ze sobą. Byłam niższa od Justina, więc moje oczy były na wysokości jego ust. Spojrzałam się na mnie, a następnie w oczy chłopaka,  przygryzając lekko wargę. Justin zareagował na to lekkim śmiechem. Patrzyliśmy się na siebie, lekko bujając się na parkiecie. Nagle chłopak chwycił mnie za biodra i podniósł do góry, tak że zaczepiłam się nogami o jego biodra. Teraz nasze oczy były na równej wysokości. Patrzyliśmy na siebie jeszcze z większym pożądaniem, niż wtedy przed moim domem. Justin lekko przygryzł swoją wargę, i zaczął iść do tyłu kierując się pod ścianę. Byłam cały czas wpatrzona w jego oczy. Gdy już byliśmy koło ściany, Justin obrócił nas, tak że to ja stałam pod nią. Bieber lekko zbliżył się do mnie i złączył nasze usta. Całowaliśmy się namiętnie, a równocześnie z dużą siły. Jak widać oboje tego pragnęliśmy. Justin lekko przygryzł moją wargę na co lekko otworzyłam swoje usta. Chłopak wykorzystał sytuację i złączył nasze języki. Jednym słowem walczyliśmy o dominację. Miedzy nami było duże napięcie. Ja jeździłam swoimi dłońmi po głowie Justina lekko, pociągając za jego włosy, a  jego dłonie wędrowały po całym moim ciele. Po chwili odsunęliśmy się od siebie z braku powietrza. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy, kiedy usłyszałam jak ktoś woła Justina.
- No proszę kogo my tu mamy Justin Bieber.- Powiedział nieznajomy my chłopak.
Justin jak widać go znał, bo na sam dźwięk tego głosu opuścił mnie na ziemię, a w jego oczach zauważyłam złość.

_________________________________________________________________________________

Jest kolejny rozdział. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Proszę o Waszą opinię w komentarzach czy Wam się podoba. Później w zakładce bohaterowie, pojawi się nowy bohater, który wystąpił na końcu tego rozdziału. 
Mam nadzieję, dalej będziecie czytać moje opowiadanie.


7 komentarzy:

Dziękuję za każdy dodany komentarz!
Jest to dla mnie bardzo ważne.
Więc jeszcze raz dziękuję za te komentarze!