- Bethany, nie powinnaś być już w domu?- Z jej domu wyszedł
chyba jej tata. Stał w drzwiach i patrzył w naszą stronę. Nie wiedziałem od kiedy
to robił. Spojrzałem w oczy Bethany. Wiedziałem, że była bardzo mocno
zakłopotana, a jej policzki dosłownie płonęły od zawstydzenie. Szybko wzięła swojego pluszka i pobiegła do domu.
Spojrzałem w stronę zamykających się drzwi, będąc już w
swoim samochodzie. Odpaliłem silnik i pojechałem do swojego domu.
***Bethany***
- Kompletnie nie wiem co odpowiedzieć.- Odpowiedziałam na
słowa Justina. Byłam zszokowana. Nigdy tak do mnie nie powiedział, bo przecież
nie miałam wielu randek z chłopakami.
- To nic nie mów skarbie.- Justin po tych słowach zaczął się
do mnie zbliżać.
Byliśmy bardzo blisko siebie. Czułam na sobie jego ciepło
i przyspieszony oddech. Justin pocałował mnie lekko w policzek po czym lekko zaczął jeździć swoimi
ustami po mojej szyi. Składał lekkie pocałunki na niej, przez co czułam lekkie
dreszcze na całym ciele. Złapałam rękoma
za jego kark i lekko pociągałam za jego włoski na karku. Justin, zaczął ssać
moją skórę na szyi przez co zrobił mi malinkę. Było to bardzo przyjemne czuć
jego język na skórze. Złapał mnie za podbródek i popatrzył w oczy. Widziałam, że
jest tak samo lekko zdenerwowany, jak ja. Co ja gadam?Ja byłam bardzo zdenerwowana, praktycznie było mi nie dobrze od tego wszystkiego. W oczach Justina widziałam
iskierki. Po chwili, zaczął się zbliżać
do mnie, przez co moje serce zaczęło jeszcze szybciej bić. Już czułam jego usta
na swoich, kiedy odtrącił mnie głośny pisk.
" Drodzy uczestnicy młyńskiego koła, oznajmiamy, że
kolejka została naprawiona i właśnie rusza dalej".
Justin spojrzał na mnie i odsunął się na swoje miejsce.
Zrobiłam to samo. Nie wiem dlaczego, ale było mi strasznie niezręcznie. Czułam,
że moje paliczki się palą, a serce miało wyskoczyć z klatki piersiowej. Nie
mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Chciałam, ale nie mogłam. Czułam jak by
mi ktoś zakleił usta na mocny klej.
Po chwili zjechaliśmy w dół. Justin podniósł barierkę i
podał mi rękę, by pomóc mi wstać. Spojrzałam niepewnie w jego oczy, podając mu
rękę. W momencie dotyku przez moje ciało przeszedł dreszcz i fala gorąca. Ten
chłopak gdziekolwiek by nie był nadal byłby gorący. Wzięłam swojego pluszka i
niosłam go tuląc do siebie. Justin ustał na chwilkę i odkręcił się w moją
stronę:
- Odwiozę Cię do domu.- Powiedział, patrząc się w moją
stronę.
Znów nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Kiwnęłam
tylko głową i szłam za chłopakiem w stronę jego samochodu. Gdy dotarliśmy do
sportowego auta, Justin odebrał ode mnie pluszka i rzucił go na tylne
siedzenie. Otworzył mi drzwi i po chwili sam siedział na miejscu kierowcy.
Odpalił auto i ruszył w kierunku mojego domu.
Droga przebyliśmy w ciszy. Czasami zerkałam niepewnie w jego
stronę. Widziałam ukradkiem oka, że robi to samo. Chciałam się uśmiechnąć, ale
moje policzki były tak samo zaciśnięte jak usta. - Czy ja muszę być taką ofiara
losu?- Zapytałam sama siebie. Zawsze tak się zachowywałam, gdy sytuacja dla
mnie była za bardzo, hmm emocjonalna.
Patrzyłam na drogę, podziwiając domy przy ulicy. Nie
wiedziałam, która jest godzina, ale podejrzewałam, że późny wieczór. Rzuciłam
okiem na swój zegarek na ręce, który wskazał godzinę 22. Nie spodziewałam się, że tyle czasu spędziłam
z Justinem. Od moich rozmyślań wyrwał mnie chłopak, który teraz patrzył w moją
stronę:
- Słuchaj jutro jest
niedziela, ale jest organizowana impreza. Chcesz ze mną pójść?
- Tak, jasne.- Jest w
końcu wydusiłam z siebie jakieś słowa.- O której jest ta impreza?
- O 21:00. Chcesz to możesz wziąć ze sobą jakąś swoją
przyjaciółkę.- Powiedział po chwili.
- Dzięki, zadzwonię potem do Tiffany.
- Będzie też tam mój przyjaciel, Fredro.- Powiedział znów, skupiając się na drodze.
- Hmm dobrze.- powiedziała z
lekkim uśmiechem.
Justin zaparkował auto przed moim domem. Jak zawsze otworzył
mi drzwi. Wysiadłam z samochodu, opierając się o jego przód.
- Słuchaj to co było w kolejce, to...
- Nic się nie stało.- Dokończyłam za Justina, ale nie miałam
odwagi spojrzeć mu w oczy. Mój wzrok utkwił na moim niebieskich conversach.
Justin tak samo jak wtedy przybliżył się do mnie. Od razu
poczułam narastające bicie serca. Podniósł
moją głowę, tak abyśmy patrzyli sobie w oczy. Odgarnął kosmyk moich włosów, za ucho i przejechał kciukiem
po policzku, przez co na moją twarz wkradł się głupi uśmieszek. Zamknęłam na
chwilę oczy na ten ruch, dając znak, że Justin może posunąć się dalej. Zbliżył
się jeszcze bliżej i nasze ciała były ze sobą zetknięte. Nogi pode mną się
ugięły, przez co objęłam Justina za szyję. Mogłam się założyć, że odczuwał jak szybko
bije mi serce. Objął mnie w telli,
zaczynając pocałunki na szyi. Pewnie zauważył, że jest to mój czuły punkt.
Zamknęłam oczy przygryzając od czasu do czasu wargę na mocniejsze pocałunki
Justina. Swoimi ustami jeździł, od szyi w górę zatrzymując się na płatku jej
ucha. Wyszeptał mi do ucha: " Jesteś moją Księżniczką." i dalej
ciągnął swoje pocałunki. Czułam jak by moją szyję dotykaną jakimś najmilszym w
dotyku piórkiem. Usta Justina były ciepłe, miękkie i namiętne. Spojrzał mi w
oczy, złączając nasze głowy. Spojrzałam mu głęboko w oczy. Widziałam, że czuje pożądanie
tak samo jak ja. Jego ciepły oddech na moich ustach sprawił, że lekko je
rozchyliłam. Dłońmi delikatnie jeździłam po jego głowie, pociągając lekko za
włoski. Można było wyczuć miedzy nami napięcie. Swoimi ustami
zmierzał w kierunku moich, już czułam ich smak...
- Bethany, nie powinnaś być już w domu?- Przed drzwiami do
mojego domu stał mój tata. W sekundzie poczułam ogień na moich policzkach. Mało
powiedziane, że czułam się niezręcznie.
Spojrzałam się w stronę Justina, który tak samo był
zszokowany. Swoim wzrokiem próbowałam mu powiedzieć, że go przepraszam. Sięgnęłam swojego pluszaka i pobiegłam w kierunku
domu.
- Córeczko kto to był?- Zapytał tata, zamykając drzwi, które pozostawiłam
otwarte.
- Nikt.- Odpowiedziałam surowo, idąc do mojego pokoju.
- Nie tym tonem moja panno. Dopóki tutaj mieszkasz
powinniśmy z mamą wiedzieć z kim się spotykasz.
- To tylko kolega. Spotkałam się z nim dwa razy, znam go z
samolotu, coś jeszcze generale?- Rzuciłam groźne spojrzenie w kierunku swojego
ojca. Wiedziałam, że nie lubi jak się go nazywa tak w domu.
- Dobrze idź już spać jutro mama z Tobą o tym porozmawia.- Mówiąc to poszedł w kierunku sypialni.
Zrobiłam to samo. Szybkim krokiem udałam się do swojego
pokoju. Rzuciłam pluszka Justina na łóżko, jednocześnie, rzucając się na nie. Z
moich oczu popłynęły łzy, chyba z emocji jakie przeżywałam podczas ostatnich
chwil z Justinem. Otarłam łzy z policzków i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Myślałam,
że wyglądałam gorzej, ale nie było tak źle. Odkręciła korek do ciepłej wody, która
po chwili wypełniała wannę. Weszłam do niej lekko, robiąc grymas na twarzy, przez to, że woda była bardzo gorąca.
Po jakiś dwóch godzinach kąpieli wyszłam z wanny. Owinęłam
się ręcznikiem i poszłam do pokoju po bieliznę i piżamę. Szybko się ubrałam i położyłam do łóżka. Sięgając po swój telefon zauważyłam, że misiek od Justina leży na
podłodze. Sięgnęłam go i położyłam się na nim, wtulając w niego głowę. Ponownie sięgnęłam po swój telefon. Wiedziałam, że już jest po północy,
ale Tiffany odpisuje, o każdej porze:
" Jeśli masz na jutro jakieś plany, to musisz je
zmienić. Wybierasz się ze mną na imprezę, na którą zaprosił Nas Justin. Będzie tam jego przyjaciel <3"
Wiedziałam, że ostatnie słowa na nią zadziałają. Tiffany
dopiero co zakończyła swój związek, więc chętnie pozna kogoś nowego. Po chwili
mój telefon zadrżał. Odsunęłam ekran i odtworzyłam wiadomość od przyjaciółki.
" Jasne, że idę, ale w co ja się ubiorę ?o.O O której u ciebie być?"
Szybkim ruchem odpisałam, że impreza zaczyna się o 21. Tiffany
tylko odpisała, że będzie u mnie parę godzin wcześniej by mnie przygotować. Uśmiechnęłam
się do ekranu odpisując, że ja bardzo kocham. Położyłam swój telefon na szafkę
nocną i wygodnie ułożyłam się na łóżku, okrywając się kołdrą. Po chwili znów mój
telefon zadzwonił. Nie wiedziałam co jeszcze chciała Tiffany, ale wkurzyła mnie,
bo zamierzałam już spać, a ona pewnie będzie wypytywać o jakieś głupoty. Wzięłam telefon do ręki i zobaczyłam, że to nie jest
sms od przyjaciółki. To była wiadomość od Justina:
" Mam nadzieję, że nie masz przeze mnie kłopotów?"
Sama nie wiedziałam, czy je mam. Po krótkim zastanowieniu odpisałam:
" Nie raczej nie. Rodzice porozmawiają ze mną jutro rano.
:("
Po chwili czekania na odpowiedź dostałam ją:
" Na pewno będzie dobrze. :) Widzimy się jutro.
Dobranoc skarbie, śnij o mnie <3.
Na moją twarz wkradł się uśmiech, gdy ujrzałam tą
emotikonkę. Głupia buźka, a tyle znaczy i jeszcze to skarbie. Wiem, jestem
dziwna, cieszę się, że chłopak wysłał mi serduszko.
Szybkim ruchem odpisałam:
"Na pewno ;p Dobranoc :)"
Odłożyłam telefon na miejsce i z powrotem się położyłam. Po
mojej głowie krążyło pytanie: Czy coś czuję do Justina? - Jasne, że tak zobacz
jak on na Ciebie działa. Uśmiechasz się z powodu, że wysłał Ci serduszko.- W moje głowie rozbrzmiał głos sumienia. Myślałam trochę nad tym, ale parzcież jak
mogłam czuć coś do chłopaka, którego praktycznie ni znałam.- Nie ja nic do
niego nie czuję.- Powiedziałam sama do siebie, kładąc swoje dłonie na twarzy. Po
chwili zapadłam w głęboki sen.
***
Jest już 15,
a Tiffany dalej nie ma. Ciągle patrzyłam w telefon, czy
nie mam od niej jakiegoś sms. Wstałam z kanapy i zaczęłam chodzić w kółko po
salonie. Byłam sama domu, po porannej
rozmowie z rodzicami, musieli iść do pracy. Za wczorajszy wybryk, jak oni to
nazwali nic mi nie mówili, ani nie dali kary. Mama uznała, że to jest moje życie. Jestem nastolatką i
mam prawo spotykać się z chłopakiem. Tacie nie podobało się to. Nie dziwie się
mu, bo przecież jestem córeczką tatusia. Myślę, że jest po prostu zazdrosny, że
jego córeczka spotyka się z chłopakami. Ale także nie obyło się bez pytań co to
był za chłopak. Szczególnie mama naciskała żebym powiedziała, kim on jest.
Powiedziałam, jej całą prawdę, ale chyba nie uwierzyła w to, bo było to za
bardzo oklepane, jak ze sto razy powtórzyłam, że to mój kolega. Nie zdołałam
przekonać jej, że to tylko znajomy, ale ona i tak się upierała, że prędzej czy
później coś z tego będzie.
Na te słowa uśmiechnęłam się i w oczach ponownie pojawił mi się
obraz Justina i mnie jak stoimy przed jego samochodem i prawie się całujemy. W
sumie to dobrze, że do tego nie doszło... Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do
drzwi. Szybko ruszyłam, aby je otworzyć.
- Nic nie mów. Od razu idziemy do Ciebie do pokoju się
przygotować.- Otworzyłam drzwi i ujrzałam Tiffany stojąca z wielką walizką jak
by gdzieś wyjeżdżała. Nic nie odpowiedziałam tylko pociągnęłam ją za rękę żeby
weszła do środka.
***
Po kilku godzinach przygotowań byłyśmy już gotowe na
wieczorną imprezę. Nie, nie stroiłyśmy się 6 godzin. Większa połowę tego czasu
przegadałyśmy o wczorajszym dniu. Tiffany była tak podekscytowana, jak
opowiadałam jej o tym, że prawie całowałam się z Justinem, że ledwo nie spadła
z łóżka, na którym leżała.
- Wczoraj coś pisałaś, że będzie tam jego przyjaciel, tym
jak ma na imię?- Zapytała Tiffany ,popijając swoje kakao.
- Poczekaj niech sobie przypomnę.Hmm, a no tak, ma na imię
Fredro.- Odpowiedziałam po chwili namysłu, także, popijając swój napój.
- Jak myślisz jest przystojny?
- Haha nie wiem. Nie jestem jasnowidzem.- Odpowiedziałam z
lekkim uśmieszkiem na twarzy.
- Zresztą nie będę o tym rozmyślać. Po prostu tego wieczoru
chce zapomnieć o Chrisie.- Tiffany spuściła głowę w dół, zatapiając wzrok na
swoich dłoniach. Wiedziałam, że na prawdę kochała Chrisa, a on tylko chciał ją
wykorzystać. Od samego początku nie lubiłam tego chłopaka, ale nie chciałam,
aby moja najlepsza przyjaciółka była nieszczęśliwa przeze mnie. Ale i tak ich
związek kilka miesięcy potem był zakończony, bo Tiffany nakryła go, jak na
imprezie pieprzył się z inną laską w jakimś pokoju. Wiedziałam jak bardzo ja to
zraniło. Długo po tym się podnosiła, ale w końcu się udało. Znów jest tą samą
radosną dziewczyną, którą była przed związkiem z tym gnojkiem.
- Dobra nie wspominajmy o tym gnojku tylko chodźmy się
przygotować.- Odłożyłam swój i kubek Tiffany na stolik i pociągnęłam ją za
rękę. Dziewczyna szybko się zerwała z łóżka i obie zaczęłyśmy wybierać strój na
ten wieczór.
Justin wcześniej przysłał mi sms, że jest to luźna impreza,
więc mamy się ubrać jakoś luźno.
Postanowiłam że założę jeansowe szorty do tego luźny czarny
t-shirt na ramiączka z wyciętymi pachami tak, że było widać mi trochę stanik. Natknęłam
na to jeszcze jeansową kurtkę z ćwiekami na ramionach. Usiadłam na krześle by
założyć czarne podkolanówki i różowe conversy. Wyszłam z pokoju, a Tiffany na
mój widok pisnęła w swoje dłonie.
- Coś jest nie tak? - Zapytałam, patrząc z lekkim zdziwieniem
na przyjaciółkę.
- Jest cudownie. Nigdy Cię nie widziałam w takim stroju.
Siadaj zrobię ci fryzurę.- Tiffany popchnęłam mnie na krzesło, na które miałam
usiąść.
Siedziałam przed moją toaletką i lekko przeczesywałam swoje
włosy. Nie wiedziałam co planuje przyjaciółka, ale zaufałam jej. Ma świetne wyczucie
stylu. Mój wzrok śledził każdy ruch jej dłoni. Na początku je rozczesała, a po chwili
ich część związała w małego koczka na głowie. Chwyciła za lokownice i zaczęła
zakręcać moje włosy. Znudziło mi się patrzeć jak kolejne loki spadają na moje
ramiona. Chwyciłam za czarny lakier do paznokci i zaczęłam jeździć pędzelkiem
po moich paznokciach. Lekko ruszałam palcami, aby lakier szybciej uschnął. Nawet
nie spostrzegłam, że wszystkie moje włosy są w lekkich falach. Tiffany wzięła
lakier do włosów i psiknęła nim moje włosy. Wstałam i przejrzałam się w
lustrze. Nie poznałam samej siebie. Wyglądałam inaczej. Pewniej siebie. Zawsze
ubierałam się bluzy, swetry i normalne
bluzki, a teraz...
- Aaaa! Wyglądasz cudnie. Justin padnie na Twój widok.- Pisknęła Tiffany w moje odbicie w lustrze. Lekko się uśmiechnęłam i
dopowiedziałam:
- Nie ubrałam się tak dla niego.- Powiedziałam stanowczym
tonem, wkładając telefon i portfel do moje torebki.
Podczas gdy ja wybierałam strój i się ubierałam Tiffany
miała na sobie swój wieczorne ubrania. Miała na sobie tak samo jak jeansowe
szorty. Włożyła biały top sięgający przed pempek, jeansową kurtkę i białe
conversy. Usiadłam na łóżku czekając na sms od Justina, że jest już pod moim domem.
***
Justin zatrzymał auto przed nieznanym mi klubem. Nigdy tam nie
byłam, ani nie słyszałam o nim. Szybkim ruchem pociągnęłam za klamkę od
samochodu i wysiadłam z niego. Podczas drogi poznałyśmy się z Fredro,
przyjacielem Justina. Tiffany od razu się spodobał, bo widziałam błysk w jej
oczach, kiedy z nim rozmawiała. Podczas drogi z Justinem zamieniłam może z dwa
słowa.
Staliśmy przed wejściem do klubu, a Bieber rozmawiał z
ochroniarzami. Po chwili mogliśmy już wejść. Justin złapał mnie za moją dłoń, posyłając
mi lekki uśmieszek.
- To dla bezpieczeństwa, żebyś się nie zgubiła.- Wyszeptał
mi do ucha.
Lekko zachichotałam i podążałam za nim. Po chwili
znajdowaliśmy się w środku. Muzyka, a raczej dudnienie jak ja to nazwałam, były
nie do zniesienia, ale musiałam się jakoś przyzwyczaić. Justin zaciągnął nas do
baru i postawił nam wszystkim drinka z tequilą. Nie miałam wielkiej styczności
z alkoholem, więc po kilku łykach zaczęło mi się lekko kręcić w głowie. Tiffany
tańczyła na parkiecie z Fredro. Widać było, że oboje się sobie podobali. Justin
widząc, że jestem już lekko wstawiona zaciągnął mnie na parkiet. Dziewczyny
tutaj tańczyły kręcąc swoimi tyłkami. Nie powiem, bo tańczyłam nawet dobrze.
Justin chwycił mnie za biodra i przyciągną do siebie. Owinęłam ręce na jego szyi
i zaczęliśmy poruszać się w rytm muzyki. Minęło kilka piosenek, kiedy Justin znów zaciągnął mnie
do baru. Wypiłam już kilka drinków, co spowodowało, że byłam już "trochę" piana. Justin
zaczął się śmiać, gdy to zauważył.
- Z czego się śmiejesz?- Zapytałam, zakładając soje ręce na piersi.
- Z tego, że nie umiesz pić, skarbie.- Odpowiedział ponownie, łapiąc mnie za biodra.
- Nie jestem Twoim skarbem. - Obróciłam się tyłem do Justin
i otarłam się tyłkiem o jego krocze. Gdy bym była trzeźwa na pewno bym tego nie
zrobiła.
Justin nic nie odpowiedział tylko odwrócił mnie w swoją
twarzą, tak że nasze oczy zetknęły się ze sobą. Byłam niższa od Justina, więc moje
oczy były na wysokości jego ust. Spojrzałam się na mnie, a następnie w oczy
chłopaka, przygryzając lekko wargę. Justin zareagował na to lekkim śmiechem.
Patrzyliśmy się na siebie, lekko bujając się na parkiecie. Nagle chłopak chwycił
mnie za biodra i podniósł do góry, tak że zaczepiłam się nogami o jego biodra.
Teraz nasze oczy były na równej wysokości. Patrzyliśmy na siebie jeszcze z
większym pożądaniem, niż wtedy przed moim domem. Justin lekko przygryzł swoją wargę,
i zaczął iść do tyłu kierując się pod ścianę. Byłam cały czas wpatrzona w jego
oczy. Gdy już byliśmy koło ściany, Justin obrócił nas, tak że to ja stałam pod
nią. Bieber lekko zbliżył się do mnie i złączył nasze usta. Całowaliśmy się namiętnie,
a równocześnie z dużą siły. Jak widać oboje tego pragnęliśmy. Justin lekko
przygryzł moją wargę na co lekko otworzyłam swoje usta. Chłopak wykorzystał
sytuację i złączył nasze języki. Jednym słowem walczyliśmy o dominację. Miedzy
nami było duże napięcie. Ja jeździłam swoimi dłońmi po głowie Justina lekko, pociągając
za jego włosy, a jego dłonie wędrowały
po całym moim ciele. Po chwili odsunęliśmy się od siebie z braku powietrza. Wpatrywaliśmy
się w swoje oczy, kiedy usłyszałam jak ktoś woła Justina.
- No proszę kogo my tu mamy Justin Bieber.- Powiedział
nieznajomy my chłopak.
Justin jak widać go znał, bo na sam dźwięk tego głosu
opuścił mnie na ziemię, a w jego oczach zauważyłam złość.
_________________________________________________________________________________
Jest kolejny rozdział. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Proszę o Waszą opinię w komentarzach czy Wam się podoba. Później w zakładce bohaterowie, pojawi się nowy bohater, który wystąpił na końcu tego rozdziału.
Mam nadzieję, dalej będziecie czytać moje opowiadanie.
Świetne *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ^^
OdpowiedzUsuńświetny nowy bohater :>
OdpowiedzUsuńSuper blog . Zapraszam do mnie http://carmen16-love-story.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńSuper *o* jak każdy :D
OdpowiedzUsuńUhuhu *-* Niesamowite <3
OdpowiedzUsuńboskie <3 czekam na następny :*
OdpowiedzUsuń